dziś miałyśmy wyjść do domu na wypis i kolejny raz podstawić się na kolejną chemię piątego marca.Wszystko zapowiadało się super bo wypłukałyśmy się z chemii i już wczoraj wszyscy mówili ,że pójdziemy do domu a tu nagle taka nie miła niespodzianka......Natalka ma powiększone próby wątrobowe i musimy zostać do jutra.Mimo ,że pilnujemy diety na pewno bardziej niż dietetyczki szpitalne chemia robi swoje i niestety są skutki uboczne.Nie jest bardzo źle ,ale nasza Pani doktor bardzo dba o pacjentów ,których ma pod sobą i postanowiła nas zostawić do jutra.
Tak w głębi serca nie chciałam iść do domu, chciałam uniknąć ewentualnych spięć miedzy Mariuszem odnośnie tego ,że nie zamierzam wrócić z Natalką do domu tylko naprawdę się wyprowadzam i stało się, tyle ,że szkoda,że kosztem zdrowia Natalki. Tęskni mi się za Hubercikiem i bardzo mi go brakuje trzy dni go nie widziałam...cała wieczność.....i do tego głowa zaprzątana problemami ,tak bardzo się martwię ,że poniesiemy porażkę na zawodowej drodze, w którą włożyliśmy tyle serca i pracy. Widzę jak te problemy narastają , a wszystko kręci się wokół kasy i tego ,że mamy jej tak naprawdę mało,żeby toczyć bitwy z właścicielem lokalu ,który wynajmujemy już nie mówię o wojnie która już niebawem się zacznie w sądzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz