sobota, 24 listopada 2012

Szprotka [*]

.... W takich chwilach trudno cokolwiek z siebie wydusic..... wszystko traci sens. Choć nie znałam tego chłopca los jego i jego rodziców ....stal mi sie bliski ....boli strasznie każda myśl ze grono Aniołkow rośnie, ze Bog który cholera wie tak naprawdę czy wogole istnieje zabiera tych których nie powinien....patrzę na zdjęcia tych dzieciatek, czytam ich historie przestaje wierzyć ze nasze życie ludzkie życie ma sens. Codzienne zmagania , walka o lepszy byt to bezsens ....mam dość listopada, coraz częściej to w co wierzyłam schemat corocznych świat i tego co powinno dla nas ludzi być ważne nie ma dla mnie sensu liczą sie tylko moje dzieci i spokój ducha. Może to nie poprawne i nie właściwe co teraz napisze , ale przypomniało mi sie jak mariusz z dwa lata temu kazał , a raczej uczył Natalki całego pacierza , a ona pewnego dnia zaczęła go powtarzać w toalecie w galerii.... gdzie jest ten Bóg , który odbiera rodzicom to co kochają najbardziej na świecie i to po co tak naprawdę żyjemy . ( Z góry przepraszam jeśli kogoś urazilam słowami , tak dzis to wszystko czuje , to mogłam napisać miedzy tymi wszystkimi wylanymi łzami ... )

czwartek, 22 listopada 2012

Urodziny Mariusza

...22 listopada urodziny mariusza , od kilku dni mamy ciche dni . Najzwyczajniej nie rozmawiamy ze sobą , życzenia wyslalam mu smsem... Cyt "Wszystkiego najlepszego od nierzetelnego pracownika i najgorszej drugiej połówki jaka mogła Ci sie wogole trafić .... a tak serio , żebyś osiągnął w życiu to o czym marzysz i dużo zdrowia. Konkubina"... ... Ponieważ byłam obok widziałam jego reakcje, może jetem zbyt pewna swego , sama do siebie sie śmiałam :), ... Wieczorem małe przyjęcie , znajomi...teraz wszyscy śpią a ja z psem na spacerze.... Buziaki:)

środa, 21 listopada 2012

Przepraszam, ze ucichlam.....

Ucichlam bo słowa nie kleja sie w całość , pisałam i mazalam tak w kółko .... mam z 7 postów , ale nie opublikuje ich bo nawet nie da sie ich zrozumieć ....jakby pisane po chińsku , albo jeszcze w innym równie prostym języku. Nigdy nie lubiłam listopada , a od zeszłego roku to już wogole. Jestem zmęczona i jak nie należę do skarzacych czy uzalajacych sie nad sobą ludzi to mam ochotę właśnie to robić . U nas wszystko tak szybko sie zmienia ze często to co chciałam napisać rano nieaktualne było już popołudniu , a wieczorami jeszcze inaczej. Tak w wielkim skrócie to od pierwszego dzieci mam chore na grypę już było wszystko ok w poniedziałek Natalka poszła do przedszkola ... o zreszta tylko w poniedziałek , a dzis Huberta znowu kicha. W Paryżu nie byliśmy choćby właśnie dlatego , po drugie pojedziemy jak będzie cieplutko . I tak wszystko co sobie zakladalam, planowałam zmienia sie jak w kaejdoskopie. Oby tylko Egipt wypalił bo dopadają mnie stany depresyjne. Swoje trzy grosza dorzuca od czasu do czasu Mariusz, ale to przecież nie niespodzianka więc ten wątek wogole pominąć należy . 17 listopada byłam w szpitalu na kontroli z Natalka , poza podwyższonymi próbami watrobowymi wszystko ok.... Hubcio mówi o dwa słowa wiecej " nóż , chodź " biorąc ze nie należą do najlatwiejszych a oprócz nich mówi mama , tata, daj , nie to... To mamy z nim ubaw i właściwie to te dwie ostatnie informacje maja dla mnie największe znaczenie i sprawiają ze mimo dołka wstaje , idę do pracy i wogole coś robię..... Ps. Dziękuje Iwonko za nominacje do Liebster Blog, chetnie odpowiem na Twoje pytania :)