piątek, 31 sierpnia 2012

30-dzieści lat minęło .....

....tak, właśnie tak wszyscy wczoraj śpiewali mi, usłyszałam tez ty stary rowerze , czy stara dupo:):) . Największy prezent zrobiła mi teściowa , która na torcie napisała 30 urodziny:):) a nie 31:):).... To było piękne , przez chwile zanim mariusz z świeczki zero nie zrobił jedynki... ubaw po pachy, a do tego Natalcia wznosząca toast " za najwspanialszą mamę, moja kochana mamę ". Nie muszę chyba pisać czy głośno mówić o czym pomyślałam gaszac świeczki na torcie. Najlepsze było to ze wszyscy byli tak przejęci tym żebym pomyślała marzenie ze nie zwróciliśmy uwagi ze świeczki zdmuchnal Hubert.                                                                                  Refleksje? .... Czy coś bym zmieniła ? Czy czegoś żałuje ? ODPOWIEDZ BRZMI NIEEE!!!!!    Uważam swoje życie za udane, mimo upadków i rożnych tragedii udawało i jak narazie udaje mi sie zawsze wybrać dobra drogę i wychodzić na prosta . Ostatnio doszłam do wniosku , ze to czy człowiek jest dobry czy zły kreują właśnie zdarzenia na które często nie mamy wpływu. Człowiek którego w życiu nic złego nie spotkało nie będzie lepszym człowiekiem od tego który niesie bagaż prawdziwego życia z cierpieniem .Moje tragedie życiowe są motywacja do tego by żyć twardo stanąć po ziemi i nakrecaja mój wewnętrzny motor. Dziś mogę otwarcie napisać ze to ze moja biologiczna mama mnie zostawiła sprawiło ze moje uczucie do moich dzieci jest tak wielkie ,ze  moja miłość do Natalki to coś wiecej niż miłość matki do córki , to coś co pozwala przenosić mi góry i uchylac nieba ..... Bezgraniczna i ponad wszystko .... to ze byłam biedna i musiałam jako dziecko pracować , przełożyło sie ze dziś nie boje sie pracować po kilkanaście godzin ze nie jestem lalunia, która czegoś nie jest w stanie zrobić bo polamie sobie paznokcie.... wręcz przeciwnie uwielbiam pogłębiać swoje umiejętności i wiedzę i być najlepsza w tym co robię ! Potrafie rozmawiać z ludźmi bez względu kim są czym sie zajmują odnajduje sie w ich towarzystwie. Jeśli jestem w danym towarzystwie to wiem co wypada lub nie, znam swoje miejsce......      ......Choroba Natalki otworzyła mi oczy na cierpienie ale rownież na ludzi którzy mając chore dziecko spoczywają na laurach i liczą tylko i wyłącznie na pomoc i dobroć ludzi dobrych ... Mój trudny związek z Mariuszem codziennie uczy mnie czegoś nowego , nauczyłam sie grysc w język , współpracować , i czasem daje sie prowadzić  jak w tańcu ... nie zawsze muszę mieć już racje , nie czuje sie z tym zle i w końcu nauczyłam sie ufać .....                                                                                                                

środa, 29 sierpnia 2012

28,29 i początek 30.08.2012

(pisane  28.08.2012).... Ja kicham, Natalka kicha, Hubert jeszcze nie a Mariusza raz bierze raz nie....jutro idę do przychodni wole żeby Pani doktor posłuchala Natalki , żebym miała pewność ze nic jej nie jest poza tym katarem i kichaniem.... oby bo na pewno zostawionoby nas na trochę w szpitalu. Poza katarem mamy podwyższone próby wątrobowe. Jeszcze nie na tyle abym zmuszona była jechać do szpitala , ale znając organizm Natalki wiem ze nie będzie dobrze....                                                                                 Znowu dzieje sie tak , ze wrzesień tuż tuż a ja jestem daleko w lesie , poza praca która nadal mi zalega z rożnych względów to niestety nie udało mi sie podpisać umowy najmu na lokal który sobie upatrzylam , bo Wlasciciel okazał sie oszustem. I nadal nie wiem co zrobić z zerowka Natalki tzn czy powinnam ja puścić do przedszkola czy powinna mieć indywidualny tok nauczania. Wiem dobrze co jest bezpieczniejsze ale zdaje sobie sprawę z tego ze Natalka chce mieć koleżanki i kolegów i marzy o swoim przedszkolu ,  ..... Normalnym przedszkolu.                                                                     Dzisiejsza (29.08.2012), wizyta u pediatry z Natalka na szczęście nie wykazała nic wiecej poza katarem .... walczymy dalej , aby nie rozwinęło sie nic wiecej dlatego Natalka lezy grzecznie w lozeczku,wcieranie i wygrzewanie...... a do tego duzo płynów , aby udało sie obejść szpitalne kroplowki ......                               30.08.2012 Dziś są moje urodziny nie wiem czy sie cieszyć :)..... Pózniej coś może napisze....                                                                                                            

niedziela, 26 sierpnia 2012

... Zaczęłam dziś pisać kolejny post .... ale to nic ważnego , nic co mogłoby zostać napisane w taki dzien jak ten .... po ogladnieciu zamieszczonego przez Agate "wspomnienia " ku czci Sandrusi  ....... Ku czci " ...małego, wielkiego człowieka ...".                                                             Nie jestem w stanie nic wiecej napisać ... płacze :(

środa, 22 sierpnia 2012

Druga punkcja bez wejścia centralnego za nami:)

... Tak dziś druga punkcja, wysiedzialysmy sie na korytarzu prawie do godziny trzynastej.  Pani  doktor  na nas nakrzyczala , ze nie powinnysmy wyciągać tak wcześnie wejścia , przez chwile tez tak myślałam kiedy panie pielęgniarki nie mogły założyć welflonu i poraz któryś podchodzily z igłą do rozplakanej Natalki.....na szczęście udało sie i już po chwili Natalka przyznała ze mimo bólu warto było wyciągnąć wejście i nie żałuje. Tak bardzo płakała przy zakladaniu welflonu ze przy punkcji zabrakło już łez :) , tym razem udało sie bez płaczu i krzykow. Gdyby nie fakt ze pani doktor powiedziała ze już po wszystkim nie uwierzylabym ze jest już po. Teraz grzecznie leży i ogląda sobie bajki , cieszy sie ze zbliżamy sie do końca i ze zostały jej już tylko dwie punkcje. Jestem z niej bardzo dumna. Kiedy weszliśmy dziś do poradni poprosiła Panią o karteczki na morfologie  po czym sama na nią poszła , miło widzieć jak dziecko staje sie samodzielne , jak inni rodzice mówią mi ze Natalka jest wyjątkowa.... rosnę wtedy w piorka z dumy, tak bardzo ja kocham!!! Ze szpitala powinnysmy wyjść około osiemnastej a pózniej jedziemy na obiecane duże lody z owocami. Pojedziemy razem z Mariuszem i Hubercikiem , któremu obiecalam ze pojeździ z mama samochodem . Codziennie rano jak tylko otworzy oczka wstaje z łóżka idzie po kluczyki do auta i mowi bumbum co w jego języku oznacza ze chce aby go zabrać ze sobą i przewiez autem - uwielbia jazdę samochodem , siedzi w foteliku jak zaczarowany i tylko ogląda samochody jadące z naprzeciwka, cisza i spokój tak jakby dziecka wogole nie było :):):).....                                                                                                                                          ..... Trochę sie dziś obawialam iść do szpitala bałam sie ze znowu zobaczę tłumy chorych dzieci , usłysze jakieś złe wiadomości .... ale tym razem tak nie było , na oddziale dziennym pustki,?w poradni tez, na jedynce względnie .... żadnych złych wiadomości nie mam , tak więc odetchnelam ze spokojem . Byłam na jedynce porozmawiać na temat remontu przedszkola  niestety Pani ordynator nie było , pani Bogusi - przedszkolanki tez , więc tak naprawdę nie udało mi sie uzyskać informacji na żaden temat. ..... może następnym razem.  

wtorek, 21 sierpnia 2012

20.08.2012

Jest pierwsza czterdzieści ( nad ranem) właśnie skończyłam sprzątanie mieszkania po niewielkim przemeblowaniu jakim był zakup i wlozenie łóżka pietrowego do pokoju Natalki . To naprawdę niewiarygodne jak nie wiele trzeba aby dziecko uszczesliwic -warte to jest każdych pieniędzy :):)......Wspominałam kiedyś ze Natalka została zapisana do fundacji mam marzenie , początkowo nie mogła sie zdecydować co chciałaby dostać , ale w końcu po namyśle wymyśliła sobie wspaniały pokoj w którym połączy dwa światy Hany Montany i zygzakow tak aby Czesc pokoju była jej a Czesc jej braciszka . Poniewaz tam polega to na znalezieniu sponsora ktory zechce zafundowac dziecku marzenie dlatego postanowilismy sami ja zaskoczyć , co prawda nie napadlam na bank i nie podzielilam pokoju na dwa światy ale kupiłam przepiękne piętrowe łóżeczko ....... Kiedy natalka zobaczyla lozeczko oszalała ze szczęścia  i to do tego stopnia ze jak poprosiłam ja żeby posiedziala u babci w pokoju do momentu jak skoncze sprzatac jej pokoj i pościele nowe łóżko to non stop przychodziła co chwile i pytała czy może wyjść już na górę ..... odpowiadałem ze nie i ze jak bedzie przeszkadzać i jej sie nudzi zawsze może sie pouczyć ... i tak ja posprzatalam a ona zrobiła kilka ćwiczeń z dodawania i odejmowania:):):)....... . .... Mimo tak późnej godziny nie czuje zmęczenia , liczy sie to ze moje słoneczko poszło spać z uśmiechem na twarzy.....     Hubercikowi tez sie spodobało łóżeczko , niestety przystawke taka zeby nie wypadł dostaniemy dopiero za kilka dni i nie mógł spać na dole , ale cieszył sie ze może spać u siostrzyczki w pokoju i na nowym lozeczku bez problemu poszedł spać , a dopiero po chwili przynioslam go do jego łóżeczka:)      ...... Niestety od piątku Hubert jest chory , złapał jakiegoś grzybo-wirusa i boli go jak oddaje mocz , złapał chyba coś na basenie i teraz biedaczek cierpi:(.                                                                                      ..... Chciałam napisać o jeszcze jednym niby takie nic ale cieszy . Od pewnego czasu poza zdrowiem Natalki i obowiązkami nie miałam czasu na nic .... dzięki Mariuszowi znowu przemoglam sie i pomyślałam o sobie... oczywiście jak zostałam juz przez niego przyparta do ściany .... umówił mnie do salonu kosmetycznego  na masarz relaksacyjny i zabiegi oczyszczajace twarz..... było bosko , po prostu relaks, relaks , i jeszcze raz relaks.                                                                                                                       .......... zupełnie inny temat , odpowiem na wasze pytanie zadane mi mailowo - kilka osób napisało do mnie maila z zapytaniem czy wiem co dzieje sie u Agaty mamy Sandrusi  i Madzi mamy Jasia .....     Napisze tak: ... kiedy mogłam pisałam , ale teraz naprawdę nie czuje sie upoważniona do tego by pisać ......., jeśli chodzi o Madzie nie dzwonilam , ale nie ma dnia bym nie myślała i nie płakała .... Bardzo tęsknię za nimi ...... Agata, nasza Agata potrzebuje ciszy i spokoju...... wewnętrznego spokoju ducha . Nie wiem czy wcześniej wspominalam , ale kiedyś poronilam .... ból był i jest i tak naprawdę nigdy nie zniknie .... ale to nic z tragedia Agaty , nawet tak silna osoba jak Ona potrzebuje czasu by sobie z tym poradzić . Weźcie jeszcze pod uwagę jedno ze z tak wielka strata i tragedia trudno poradzić sobie samemu a co dopiero dzielić sie z innymi ,i publicznie na forum ...... Nie chodzi przecież o to by płakała na blogu a my ja pocieszali chodzi o to by zaznala spokój duszy i umysłu , który pozwoli jej na to by dalej z życiem budzić sie każdego kolejnego dnia , by proste rzeczy i czynności zaczęły ja cieszyć, by wyznaczyc sobie kolejne cele....a na to potrzeba duzo czasu ,  ..... ich miłość była i jest wyjatkowa dlatego Sandrusiu prosze Cie Aniolku kochany pomóż mamusi ukoic ból i spraw aby znalazła siły by dalej żyć i aby Wasza tragedia była nauka i wzorem do postepowania z " nowotworowym wojownikiwm "dla tych którzy znajda sie na oddziałach onkologii i hematologi .....by inne mamy wiedziały jak powinna wyglądać miłość pisana przez duże M.....

piątek, 17 sierpnia 2012

CO U WAS SŁYCHAĆ ??

Już dziekowalam za wsparcie którym mnie otoczyliscie , ale jest jeszcze coś co powinnam zrobić GORĄCO PRZEPROSIĆ , ze ani razu nie zapytałam o to co Wy czujecie , tak jakbym wychodziła z założenia ze Wasze życie jest idealnie szczęśliwe bez codziennych problemów . Nie wiem skąd mi sie to wzięło .... Kilka dni temu usiadlam nad blogiem zaczelam go czytac od poczatku i chciałam napisać  do każdego z Was osobno maila lub komentarz  z najprostrzym pytaniem " Co u Ciebie słychać ?"..... Moje problemy są równie ważne co Wasze , a to nie ja tylko Wy znaleźliście i czas i siły by czytać blog i wspierać ludzi zwyczajnych i ich problemy mimo ze na codzień sami borykacie sie ze swoimi problemami . Dlatego chciałbym zadać Wam to pytanie dziś  aby to nasze pisanie nie było pomocą i wsparciem tylko z Waszej strony .....             CO U WAS SŁYCHAĆ ??                                                                               Iwono trzymam kciuki za Ciebie i dzidziusia i wierze ze wszystko będzie dobrze ... Proszę Cie pisz do mnie jak sie czujecie internetowa przyszła ciocia myśli o Was cały czas !:)

środa, 15 sierpnia 2012

15.08.2012

...otworzyłam dzisiaj oczy, odslonilam rolete .... I schowalam sie pod swój kocyk z powrotem . Zimno, mokro...... A ja muszę dzisiaj isc do pracy :(. Powoli kończy mi sie czas ,  bo do końca sierpnia muszę zrobić wszystkie dokumenty ...... nadal segreguje papiery które robiła dziewczyna u nas w firmie , w  listopadzie kiedy nagle Natalka znalazla sie w szpiatlu ,a ja byłam w szpitalu z nia cały czas.... Szukam nowej lokalizacji dla naszej firmy, kończąca sie umowa najmu i brak możliwości jej przedłużenia ze względu na inwestycje które maja tam powstać powodują ze razem. z Mariuszem staliśmy sie wybredni .... na dzień dzisiejszy nie ma dobrego miejsca, dlatego tak z tym zwlekalismy i w sumie to nadal nie możemy sie zdecydować . Zastanawiam sie jak tu podladowac sobie bateryjke i wykrzesac z siebie siły aby mieć glowe do tego wszystkiego. Dziś nawet aura jest przeciwko nam i sie buntuje, pogoda wrześniowa a nawet pazdziernikowa..... Gdzie słoneczko sie schowalo ???Czy ktoś wie gdzie ono jest??? ......                                                                                                       .....Natalka czuje sie dobrze , powiedzialabym ze zupełnie zapomniała o szpitalu. Nie mamy wejścia , nie musimy zmieniać opatrunkow więc nie chodzimy do szpitala , jutro planuje pojechać i ustalić jej termin na kolejna punkcje , muszę wykupić Chemie w aptece więc zalatwie jedno z drugim .....  Nie oznacza to ze przestałam ja obserwować , wypatrywac zmian w wyglądzie i zachowaniu .. Dalej boje sie ze w obliczu tych wszystkich tragedii to tylko chwilowy spokój . Nie daje poznać po sobie tych wszystkich obaw ale jest to silniejsze ode mnie.....

piątek, 10 sierpnia 2012

Myślami jestem......

.... Z Agata , codziennie mówię do Sandrusi , tak jakby była moja najlepsza przyjaciółka o wszystkim i niczym....    tez słyszałam o wiadrach pełnych łez o którychwspomniano u Agaty na blogu, skoro jednak Sandrusia jej sie z nimi jeszcze nie snila ....płacze razem  z nią :((                                                                                                                                                                                     .......przy Madzi i małym Jasiu , nie ma dnia żebym o nich nie myślała .....                                               .....przy kolejnej punkcji która zbliża sie dużymi krokami .....                                                                 ..... przy wszystkich których poznałam w szpitalu.....                                                                          ..... z moja zmarła babcia , której rocznica śmierci wypada w dwa dni przed                         moimi urodzinami . Bardzo mi jej brakuje...                                                                                             ...... z moja siostra , której życie płata miłosne figle i pogubila sie w tym.                                                                 wszystkim.....                                                                                                                                                    .                                                                       Oraz przy tym co czeka mnie w najbliższym czasie:.... zerówka Natalki        ......przeniesienie całej firmy do innego miejsca, ....realizacja planu przedszkole - czyli plan działania od A do Z.                                        .                                                                   .                                                        .... przy grudniowym wyjeździe na urlop , niestety teraz nie możemy jechać z wielu powodów więc musimy podladowac nasze baterie , zacisnac zeby i mieć nadzieje ze nic nam tych planów już nie zmieni...                                                                                                                                                                                                              ...wewnętrznie niespokojna i pełna obaw:(

środa, 8 sierpnia 2012

Post po wizycie na blogu Majeczki

.... Wczoraj pierwszy raz weszlam na blog Majeczki o którym dowiedziałam sie u Agaty kiedy pani S wypisywala głupoty ..... Ciarki mi przeszły po całym ciele , kiedy człowiek dowiaduje sie ze jego dziecko nagle jest chore na nowotwór nagle cały świat staje w miejscu, jesteśmy załamani , zszokowani samym faktem i nagle kiedy już zaczyna do nas docierać stan faktyczny i coraz wiecej wiemy na temat leczenia, uleczenia mamy siły na to by walczyć , jest nadzieja i ogromna wola walki...... Drugi raz kiedy słyszymy o chorobie dziecka czyli nawrocie cios jest silniejszy , Walka z uzbrojonym, odpornym na leczenie " nowotworowym wojownikiem " jest ciezsza a nasze szanse są mniejsze bo kolejny atak bliski w czasie powoduje ze jesteśmy oslabieni, nasza odporność  nie zdążyła sie jeszcze odbudować a my pośrodku stojąc miedzy nasza obrona "lekarstwami i tym złym wojownikiem pod oszczalem z każdej ze stron .... często przegrywamy:(:(.             Za pierwszym razem łatwiej nam wierzyć w happy and, kiedy dopada nas to po raz drugi realnie patrząc oceniamy szanse , podejmujemy walkę , ale jest ona na pograniczu życia i śmierci. Najgorsze jest kiedy rodzic słyszy w szpitalu ze nie mogą nic zrobić , zabijają nadzieje .... Kiedy wiesz ze Twoje dziecko umiera i walczy o każdy dzień , chwile o każdy oddech... a ty jesteś i nie możesz nic zrobić , to takie niesprawiedliwe . A kiedy nasze dziecko zostaje Aniolkiem stoimy nad przepaścią i nasz świat i życie nagle kończy sie bez powrotnie , bo już nic nigdy nie będzie takie samo.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

06.08.2012

Czytam blog Agaty od samego początku, ostatnimi czasy wracam do niektórych postów nawet po kilka razy..... nie umiem zacząć dnia nie wchodząc i nie zaglądając czy napisała coś nowego....kiedy wkleiła zdjęcie Sandrusi z pięknymi skrzydełkami....łzy spływały mi po policzkach , do tego była przy mnie Natalka ,która zaczęła zadawać pytania na temat aniołków........to wszystko jest tak bardzo nie sprawiedliwe ,my walczymy o każdy dzień naszych dzieci, o każdą chwilę, oddech a są tacy którzy je biją, zabijają , porzucają......Wydaje mi się ,że nie ma lekarstwa na tęsknotę i ból po starcie dziecka , sama nawet nie staram się zastanawiać co działoby się ze mną ...ale patrząc zupełnie z boku jako obca Agacie nie bałabym sie powiedzieć jej aby postarali się o dziecko. Dzieci to sens naszego  życia to po to ludzie żyją . Agata jest wspaniałą mamą i wiem że jej obawy są bez podstawne ,nie porównywałaby maleństwa do Sandrusi. Każde dziecko jest inne, wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. Nie ma na świecie dwóch takich samych. Nie można Sandrusi zastąpić innym maleństwem....Ona była ,jest i będzie to wiem na pewno!!! Sandrusia pewnie chciałaby aby mamusia znalazła ukojenie i  aby jej laleczkami bawił sie nie kto inny jak jej siostrzyczka, aby sprawdzała listę obecności laleczek wchodząc do domu ....aby zapanował w domu spokój i uśmiech. Nie oznaczałoby to ,że przestali kochać , tęsknić , płakać ale mogliby wrócic do normalności. Wkurza mnie ,że cala jej rodzina wystawiona jest na pokaz, że non stop są krytykowani, obserwowani.....to nie sprawiedliwe że za życia Sandrusi byli rozliczani z wszystkiego i również po jej śmierci nie mogą zaznac spokoju.....zawsze znajdzie sie jakaś duszyczka ,która wypisywać będzie głupoty. Czy nie największą tragedią jest śmierć dziecka ,ażeby nadal mówić co ma robić, czego nie, gdzie jest widziana, w co ubrana ....czy nie może nigdzie wyjść , uśmiechać się aby ktoś nie napisał zaraz ,że widziano ją roześmianą.....to strasznie przykre, że spotykają ją takie rzeczy.............................



Już postanowiłam....we wrześniu zaczynam realizować plan Agaty , chciałabym wyremontować przedszkole w szpitalu na odzdziale onkologii, mam nadzieję ,że ludzie których znam pomogą mi aby było wyjatkowe. W przedszkolu chciałabym zawiesić zdjęcie Sandrusi i mojej Natalki....i chcę to zrobić nie dla rodziców ,którzy są różni, tylko dla dzieci bo one nikomu nic złego nie zrobiły a zasłużyły na wszystko o czym tylko pomyslą. Mam klientów którzy pracują w rónżnych branżach na pewno wśród nich znajdę takich ,którzy nie przejdą obok tego pomysłu obojętnie.... dobrzy ludzie są i na pewno pomogą bo cel jest jeden : BEZCENNE SZCZĘŚCIE I USMIECHY  DZIECI ......wszystkich dzieci, bo nigdy nic nie wiadomo.

czwartek, 2 sierpnia 2012

2.08.2012 , takie tam

Połowa posta napisana przed sprzeczka z Mariuszem o przesikana pieluche Huberta :).... rano jadę z Natalka na zmianę opatrunku , to już ostatni opatrunek.... nie zagladalam pod gazik ale Natalka mówiła ze nie najgorzej to wyglada . W zasadzie to szpital będziemy odwiedzać tylko na punkcje, zostały już trzy , i po receptę na Chemie . Powoli zaczyna do mnie docierać ze najgorsze jest już za nami. Dzisiaj Natalka była zrobić sobie zdjęcie do paszportu , trochę sie martwiła ze nie wyjdzie za dobrze bo bez nakrycia na głowie , ale jak już zrobiła zdjęcie , mimo ze z krociutkimi włosami widać od razu ze to uśmiechnięta od ucha do ucha dziewczynka. Bardzo ładnie wyszła , jej skóra nabiera powoli barwy zdrowego dziecka, słoneczko delikatnie razem z wiaterkiem pozostawia delikatnie brązowa barwę. Od kiedy Natalce wyciągnięto wejście centralne widać , ze znowu zaczęły cieszyć ja zwykle codzienne rzeczy, częściej znajduje siły na wyjścia na spacery i szaleństwa z braciszkiem . Uwielbiam na nią patrzeć jak opiekuje sie Hubercikiem i tłumaczy mu jak ma coś zrobić lub czego mu nie wolno:):):... jak przytulaja sie i całuja.                                                         Jeśli chodzi o mnie i Mariusza to są lepsze dni i gorsze...tak prawdę mówiąc nie zwracam już uwagi na jego prowokacje , wytyczylam sobie cele i czy z nim czy sama zrealizuje je na pewno. W pewnym momencie życia zdajesz sobie sprawe z tego co jest ważne a co mniej...czy tworzymy udany związek - nie wiem , raczej nie . Nie jest tez najgorszy to wiem na pewno. Sprzeczamy sie o pierdoly  i coraz wiecej rzeczy mi u niego przeszkadza a mimo to nie daje znać po sobie ... dla świętego spokoju . Zarzuca mi wiele sam nie widzi swoich błędów a nawet często zdarza sie ze próbuje wmówić mi ze przyczyniłam sie do " winy" Koniec z tym to wiem na pewno , choroba Natalki wiele mi uświadomiła i widzę to czego nie widziałam wcześniej .... Nie jestem taka jak kiedyś .  Czas na zmiany , jeśli zacznę od siebie będę wiedziała na czym stoję .

Moja Kochana Natalka


Dla niej warto żyć , to ona sprawia ze rano wstaje z uśmiechem . Ostatnio mowi do mnie tak "Mamo od Ciebie dostałam już gwiazdkę z nieba i słonia w karawce czego mogę chcieć wiecej ??? ".... I uśmiecha sie rzucając mi na szyje .:):):)