piątek, 27 lipca 2012

Pierwsza z czterech ostatnich punkcji i dzisiejszy zabieg operacyjny

.....w zasadzie to ten post zaczęłam pisać juz w poniedziałek po punkcji ale skończyć jakoś czasu nie było. Uzywalam w nim określeń dzisiaj ,wczoraj itd więc gdybym go dzis opublikowała byłby mało wiarygodny..... Wymazalam i napisałam go jeszcze raz , chociaz napewno jest zupełnie inaczej napisany ...... Poniedzialkowa punkcja przebiegła sprawnie , Natalka mimo strachu który ja ogarnął podczas drogi do szpitala na samej juz punkcji była w dobrym humorze ,a leki zadziałały tak ze miała głupawe i było naprawdę wesoło. Tydzień minął szybko tak naprawde to nie mialysmy czasu na denerwowanie sie dzisiejszym zabiegiem ... Lekarz chirurg i anastezjolog powiedzieli mi ze jak długo pracują w szpitalu tak nigdyim sie nie zdarzyło aby dziecko samo z uśmiechem na buzi wbiegalo na sale operacyjna......kiedy doszlysmy do miejsca gdzie nie mogłam iść już dalej Natalka pocalowala mnie , przytulila ... Powiedziała ze mnie kocha i odwróciła sie podskalujac z uśmiechem i mówiąc głośno "podoba mi sie to szaleństwo ".. mimo zdenerwowania związanego z zabiegiem odetchnelam widząc ja taka uśmiechnięta , wiedziałam ze jak sie obudzi będzie dobrze bo ma swój ukochany kocyk i kotka.Operacja trwała kruciutko razem z przejechaniem na sale pooperacyjna ok godziny z piętnaście minut była na tej sali bo rozplakala sie za mną .... Już razem ze mną przewieziona została na oddział dzienny chirurgi ... Teraz śpi , cieszę sie bardzo ze mamy to już za sobą , ze jutro nas wypisza do domu i ze w niedziele będziemy świętować jej urodziny .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz