.... Posty o życiu , codziennym życiu ... O tym co w danej chwili czuje , co spotyka mnie i moich bliskich...
wtorek, 5 czerwca 2012
Ostatnie nasze dni , od soboty licząc ....
W sobotę pierwszy raz chyba od roku pozwoliłam Sobie wyjść na imprezę ponieważ okazja była specjalna bo 20 lecie liceum które całkiem nie tak dawno konczylam :) nie mogłam odmówić.Byliśmy zmęczeni razem z Mariuszem,po całym dniu pracy , ale teraz jak jest już po mogę śmiało stwierdzić , ze cieszę sie ze poszliśmy . Było nam to potrzebne i to bardzo bo przez chwile oderwalismy sie od tych wszystkich problemów i poprostu dobrze sie bawilismy szkoda tylko ze skończyło sie to bardzo dużym kacem:( ... To wyjście uświadomilo mi ze oboje jesteśmy bardzo silnymi psychicznie osobami , zdałam sobie sprawę jak różni sie ten świat w którym my żyjemy od swiata ludzi którzy nie maja nic wspólnego ze szpitalem , jak banalne ich problemy wydają im sie nie możliwe do rozwiązania i jak nie duzo brakuje mi do tego by być szczęśliwa osoba... W poniedziałek razem z Natalka poszliśmy do szpitala wcześnie rano, miałam nadzieje ze uda nam sie w miarę szybko przyjąć na oddział , ale nic bardziej mylnego bo nastąpiło to ok 13 , a co za tym idzie za późno było po pierwsze żeby dostać wolne łóżko a po drugie żeby zarobili jej punkcje. Dziś rano udało sie i o 10:30 Natalka miała punkcje oraz dostała kolejne Arc. Na punkcji bardzo długo płakała , ale ogólnie po punkcji czuła sie dobrze,była bardzo grzeczna , wylezala cztery godziny na łóżku. Tak bardzo jestem z niej dumna , jest wspaniała córka w dodatku taka rozsądna i dzielna . Ostatnia godzinę po punkcji wylezala sama bo ja musiałam jechać do pracy i została praktycznie do wieczora beze mnie co prawda na sali lezymy z Ola i Kubusiem , więc jak czegoś by potrzebowała to wiem ze mogę liczyć na Ole , ale sam fakt ze bez mamy ...Hyle jej czoła, naprawdę i wiem ze przez życie przejdzie bez problemu ,nie boje sie ze sobie nie poradzi będzie dobrym i silnym człowiekiem. Nie potrafię tego opisać jak bardzo sie cieszę , ze jeszcze jutro i pojutrze i koniec kolejnego protokołu leczenia , co oznacza dla nas koniec dożylnej chemii... Teraz może już tylko być lepiej:). Co do wizyty w szpitalu z Hubertem , została ona przeniesiona na 18 czerwca i zalecono mi usg na ul. Wislnej w Krakowie tak aby już przyjść z jakimiś wynikami i zdjęciami , które ułatwia badanie i wizytę w szpitalu , próbuje nie myśleć ze będzie to coś złego . Pomaga mi przy tym świadomość ze od kiedy znam Mariusza towarzyszy nam Pani Maria Petrykowska , która wróży z kart i nigdy jak do tej pory w niczym sie nie pomyliła . To ona powiedziała ze nie widzi przy Hubercie niczego złego więc nie wywołując wilka złego napisze o badaniu Huberta już po nim i będzie to pozytywny wpis:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dzielna Mala, jestem pelna podziwu!!
OdpowiedzUsuńTrzymym kciuki za Hubercika..