środa, 8 sierpnia 2012

Post po wizycie na blogu Majeczki

.... Wczoraj pierwszy raz weszlam na blog Majeczki o którym dowiedziałam sie u Agaty kiedy pani S wypisywala głupoty ..... Ciarki mi przeszły po całym ciele , kiedy człowiek dowiaduje sie ze jego dziecko nagle jest chore na nowotwór nagle cały świat staje w miejscu, jesteśmy załamani , zszokowani samym faktem i nagle kiedy już zaczyna do nas docierać stan faktyczny i coraz wiecej wiemy na temat leczenia, uleczenia mamy siły na to by walczyć , jest nadzieja i ogromna wola walki...... Drugi raz kiedy słyszymy o chorobie dziecka czyli nawrocie cios jest silniejszy , Walka z uzbrojonym, odpornym na leczenie " nowotworowym wojownikiem " jest ciezsza a nasze szanse są mniejsze bo kolejny atak bliski w czasie powoduje ze jesteśmy oslabieni, nasza odporność  nie zdążyła sie jeszcze odbudować a my pośrodku stojąc miedzy nasza obrona "lekarstwami i tym złym wojownikiem pod oszczalem z każdej ze stron .... często przegrywamy:(:(.             Za pierwszym razem łatwiej nam wierzyć w happy and, kiedy dopada nas to po raz drugi realnie patrząc oceniamy szanse , podejmujemy walkę , ale jest ona na pograniczu życia i śmierci. Najgorsze jest kiedy rodzic słyszy w szpitalu ze nie mogą nic zrobić , zabijają nadzieje .... Kiedy wiesz ze Twoje dziecko umiera i walczy o każdy dzień , chwile o każdy oddech... a ty jesteś i nie możesz nic zrobić , to takie niesprawiedliwe . A kiedy nasze dziecko zostaje Aniolkiem stoimy nad przepaścią i nasz świat i życie nagle kończy sie bez powrotnie , bo już nic nigdy nie będzie takie samo.

3 komentarze: