środa, 22 sierpnia 2012

Druga punkcja bez wejścia centralnego za nami:)

... Tak dziś druga punkcja, wysiedzialysmy sie na korytarzu prawie do godziny trzynastej.  Pani  doktor  na nas nakrzyczala , ze nie powinnysmy wyciągać tak wcześnie wejścia , przez chwile tez tak myślałam kiedy panie pielęgniarki nie mogły założyć welflonu i poraz któryś podchodzily z igłą do rozplakanej Natalki.....na szczęście udało sie i już po chwili Natalka przyznała ze mimo bólu warto było wyciągnąć wejście i nie żałuje. Tak bardzo płakała przy zakladaniu welflonu ze przy punkcji zabrakło już łez :) , tym razem udało sie bez płaczu i krzykow. Gdyby nie fakt ze pani doktor powiedziała ze już po wszystkim nie uwierzylabym ze jest już po. Teraz grzecznie leży i ogląda sobie bajki , cieszy sie ze zbliżamy sie do końca i ze zostały jej już tylko dwie punkcje. Jestem z niej bardzo dumna. Kiedy weszliśmy dziś do poradni poprosiła Panią o karteczki na morfologie  po czym sama na nią poszła , miło widzieć jak dziecko staje sie samodzielne , jak inni rodzice mówią mi ze Natalka jest wyjątkowa.... rosnę wtedy w piorka z dumy, tak bardzo ja kocham!!! Ze szpitala powinnysmy wyjść około osiemnastej a pózniej jedziemy na obiecane duże lody z owocami. Pojedziemy razem z Mariuszem i Hubercikiem , któremu obiecalam ze pojeździ z mama samochodem . Codziennie rano jak tylko otworzy oczka wstaje z łóżka idzie po kluczyki do auta i mowi bumbum co w jego języku oznacza ze chce aby go zabrać ze sobą i przewiez autem - uwielbia jazdę samochodem , siedzi w foteliku jak zaczarowany i tylko ogląda samochody jadące z naprzeciwka, cisza i spokój tak jakby dziecka wogole nie było :):):).....                                                                                                                                          ..... Trochę sie dziś obawialam iść do szpitala bałam sie ze znowu zobaczę tłumy chorych dzieci , usłysze jakieś złe wiadomości .... ale tym razem tak nie było , na oddziale dziennym pustki,?w poradni tez, na jedynce względnie .... żadnych złych wiadomości nie mam , tak więc odetchnelam ze spokojem . Byłam na jedynce porozmawiać na temat remontu przedszkola  niestety Pani ordynator nie było , pani Bogusi - przedszkolanki tez , więc tak naprawdę nie udało mi sie uzyskać informacji na żaden temat. ..... może następnym razem.  

4 komentarze:

  1. Dzielna ta Twoja Dziewczynka :) Jaki to musi byc stres dla takich dzieciaczkow, szpital, te wszystkie badania, koszmar. Teraz jak lezalam na patologii ciazy, moje okno kolo lozka wychodzilo na dziedziniec szpitala, a pietro nizej w skrzydle obok byl oddzial dla Dzieci i noworodków i ktoregos dnia przyjmowano chyba jakiegos dzieciaczka, mniej wiecej w wieku 2-3 latka i robiono mu zapewne jakies badanie, tak sadze, bo ja tylko slyszalam przez otwarte okno jak to Malenstwo przerazliwie plakalo, w tym placzu/krzyku byl tak mocno slyszalny ogromny strach i zal. To trwalo i trwalo, myslalam, ze mi serce peknie, lezalam na lozku i lzy mi plynely.. teraz jak to pisze i sobie przypominam, jest tak samo. Cos nieprawdopodobnego, kto tego nie slyszal, nie zrozumie.. Czytam blogi roznych Choruszkow i ubolewam strasznie nad ich losem, ale teraz jak w mojej glowie jest ten placz tej Dzieciny to te wszystkie Wasze historie nabraly innego wyrazu, to jest nie do opisania, cholernie Wam wspolczuje. Jak pisalas o w tym poscie o tym placzu Natalki, to mialam wrazenie, ze go slysze.. Matko, Ruda jak z tym zyc, jak Wy dajecie rade? A po tym wszystkim Twoja Coreczka bierze karteczke i sama idzie na pobranie krwi.. Niesamowite sa te Dzieciaki!!

    ps: ja juz wyszlam ze szpitala, mam zalozony pessar i do konca ciazy musze lezec - termin mam na poczatek lutego, wiec jeszcze troche przed nami, ale to nic w porownaniu przez co Wy i Wasze Maluchy przechodza. Dodajecie mi sil i wiary w dobry final. I moje Malenstwo przedwczoraj, pochwale sie, pierwszy raz odczuwalnie sprzedalo mi slodkie kopniaczki, cos fantastycznego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .... cieszę sie ze ze u Was wszystko dobrze , uważaj na siebie i oszczędzają sie . Pewnie odpowiesz łatwo mówić ale staraj sie nie stresowac " naszymi " tragediami , Twoje emocje to rownież odczucia dla malenatwa a jemu potrzebny jest spokój ... ....Hubert 27 września skończy dwa latka a doskonale pamietam to pierwsze kopniecie .... coś wspaniałego :):)

      Usuń
  2. Jest ok, staram sie jakos to sobie wszystko w glowie poukladac i "rozplanowac" to moje lezenie, aby mimo wszystko byl to mily czas :) Nie u miem byc obojetna na "Wasze" tragedie, nie moglabym o nich zapomniec, kibicuje Wam wszystkim z calego serca!
    Hubercik to jeszcze Maluszek, moj Tymus wczoraj skonczyl 2,7 latek i nadal to dla mnie taki slodki Maluszek. Smutno mi, bo musimy Go poslac teraz szybciutko do przedszkola, udalo nam sie juz zajac miejsce od wrzesnia, bo Babcie dzien w dzien przez tyle miesiecy nie sa w stanie opiekowac sie Nim. Przedszkole niby fajna sprawa, ale ja to sobie inaczej wszystko wymarzylam, nawet nie bede mogla byc na pasowaniu na przedszkolaka.. mozna powiedziec, ze to taki błachy problem, w sumie zaden w obliczu Waszych, a mimo to gdzies tak w srodku zal. Ale nic nie dzieje sie bez przyczyny, staram sie w to wierzyc, ze wszystko dzieje sie po coś. Trzymajcie sie Dziewczynki, ja porozkoszuję sie malymi kopniaczkami :):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że wszystko poszło tak powiedzmy...gładko. moim skromnym zdaniem to dobra decyzja z tym usunięciem wkucia centralnego. U naszej Zosieńki to właśnie wkucie (browiak) było przyczyną zachorowania na sepsę. Teraz choć trudniej to naprawdę bezpieczniej. Baliśmy się kontrolnych badań (pół roku po przeszczepie) jednak nasza mała bohaterka zawsze potrafi przezwyciężyć swój wielki strach i jak do tej pory idzie jej bez problemu pobrać krew z żyłki. Wiem że nie tak powinno wyglądać dzieciństwo naszych pociech...Jednak my dorośli stajemy się bezbronni w obliczu tych wszystkich okrutnych chorób i właśnie wtedy powinniśmy od naszych dzielnych choruszków uczyć się odwagi i męstwa. Ruda ty wiesz że masz cudowną córkę...? Mimo tego co przechodzi potrafi się szczerze uśmiechnąć, zrobić wesołą minkę i tak naprawdę normalnie żyć...Właśnie takie są te chore dzieciaczki takie szczere, ufne i bezbronne, a my...? My je po prostu bezgranicznie kochamy...

    OdpowiedzUsuń