czwartek, 8 marca 2012

WSPOMINIENIE: WYBACZENIE MAMIE

kiedy byłam małą dziewczynką na pewno nie zawsze było mi łatwo z myślą,że moja rodzona mama mogła zrobić mi i mojemu bratu coś tak podłego- wyjechać i nas zostawić....
Dziś z perspektywy czasu inaczej na to patrzę i na pewno inaczej czuję.Kiedy po szesnastu latach zadzwoniła i usłyszałam "cześć Gosiu co słychać ...przyjedziecie do mnie na wakacje" wcięło mnie i to na dobre...nie zastanawiając się opowiedziałam,że na wakacje nie wybieram się do stanów ,a co do tego co słychać powiedziałam ,że od tego jak miałam 8 lat trochę minęło i nie za  bardzo wiem o co pyta. Długo zastanawiałam się nad sensem tej rozmowy i nad tym jak powinnam się zachować, dziś wiem ,że zachowałam się właściwie i mogę to za wdzięczyć mojemu Tacie i jego Żonie.
Rozmawiałyśmy długo wiedziałam ,że zadzwoni bo najpierw zadzwoniła do swoich rodziców, później babcia do mnie .Wtedy nie ważne było dla mnie to ,że nagle ktoś sobie przypomniał o porzuconej rodzinie w Polsce , ale to czy jej zamiary są w porządku i czy nie na mąci w głowie mojemu bratu, który zawsze był mamuni i bardzo przeżył to że go zostawiła. Powiedziałam jej ,że rozumie to ,że wyjechała do innego świata, i straciła głowę ,że nie oceniam tego co zrobiła i  jak zmądrzała to nie widzę problemu ,żebyśmy mogły się poznawać i utrzymywać ze sobą kontakt.Ludzie popełniają błędy była młoda, z  biedy i z komuny wyjechała do świata pełnego kolorowych świateł..Obiecała  mi ,że poważnie o nas myśli, i że teraz będzie wszystko wyglądało  inaczej .
Już wtedy miałam wrażenie ,że na robi tylko samych problemów.....i  nie myliłam się, odezwała się w momencie kiedy dziadkowie zastanawiali się nad sprzedażą mieszkania w Krakowie i wybudowaniem domu za Jordanowem. Uważałam,że to zły pomysł zwłaszcza ,że babcia była bardzo chora ,często chodziła do lekarzy i jakoś miałam dziwne przeczucie ,że dziadka wcześniej zabraknie a babcia zostanie sama i nie będę mogła jej pomagać i tak często przyjeżdżać jak będzie to potrzebne. Moje argumenty zostały za namową" stanów" prze głosowane. Jeździłam z dziadkami załatwiać formalności zamówiłam projekt małego parterowego domku , ale "stany "chciały dużą kuchnię z salonem ,swój pokój, garaż itd i tak z małego domku wyszło domisko.
.... Mogłam i wybaczyłam jej wyjazd do stanów ,ale to co zrobiła swoim rodzicom na starość NIGDY W ŻYCIU! Kilka razy przysłała po kilkaset dolarów i zamilkła, a przecież obiecała pomoc.Mało tego powiedziała dziadkom ,że jak sprzedadzą mieszkanie to wybudują dom, wykończą go i jeszcze zostanie.Wiedziałam że braknie pieniędzy,ale nie mogłam nic więcej zrobić. Bratu też naobiecywała i słowa nie dotrzymała.
Kiedy zadzwoniła po dwóch latach do babci usłyszała ,że dziadek nie żyje.....stało się najgorsze co mogło się stać, to czego bałam się najbardziej czyli starsza, schorowana babcia została sama...... ,ale do mnie już więcej nie  zadzwoniła....zabrakło jej odwagi, bo tym razem była świadoma ,że nie pozostawiła bym na niej  suchej nitki .
.....28 sierpnia 2011 zmarła babcia chciałam po informować jej córkę że 30 sierpnia ,w moje urodziny jest pogrzeb, ale nie miałam numeru telefonu poprosiłam  więc swoją koleżankę pracująca w sieci Orange aby przeglądnęła bilingi babci z ostatniego roku i poszukała numeru do USA...udało się więc zadzwoniłam ok 1 rano naszego czasu i odebrał mężczyzna -polak ,ale jak wytłumaczyłam mu jak się nazywam i z kim chcę rozmawiać to nagle zaczął powtarzać...
"I do not understand,I do not understand"
 od powiedziałam mu tak:
Please tell Ms. Danuta that her mom died. I really did not want to anything from her, in Poland it is no longer a family...Goodbye.

...i na tym koniec tematu ""stany" w moim życiu.Dziękuję jej za to ,że mnie urodziła i za to ,że mnie porzuciła bo dzięki niej Tata poznał wspaniałą kobietę, razem z którą stworzyliśmy rodzinę i doszliśmy do tego co dziś mamy.Ona natomiast jest w stanach i nie ma nic ,kiedyś ,może już niedługo zrozumie ,że nie ma już rodziny bo z tego co się dowiedziałam to z jej zdrowiem już jest coś nie tak, rodziny nie ma i z pracą też średnio... dla mnie już  nie istnieje!!!

1 komentarz: