Poznałam w szpitalu mamę wspaniałego, ale bardzo chorego chłopca, To ciepła, szczera ,konkretna, rzeczowa babka z cudownym synkiem przesłodkim przystojniakiem. Tak bardzo do nich lubię zaglądać, rozmawiać o wszystkim i niczym,że w zasadzie gdybym miała czas codziennie na to by do nich przychodzić chętnie bym to robiła.......niestety tak nie jest:(,.....ale dziś u nich byłam i przyszedł mi do głowy pewien pomysł nie zawdzięczam tego tylko sobie bo bez rozmowy z nią na pewno sama tego bym nie wymyśliła ,ale liczy się przecież efekt końcowy i uśmiech na twarzy tych ,których to dotyczy.
Dla rodziców chorych dzieci trudne jest nie tylko to co ich spotyka, czyli choroba dziecka ,ale również to ,że nie mogą liczyć na pomoc i wsparcie innych. Nie mam na myśli tego ,że o nas nie pamiętają i tego że raz na jakiś czas nas odwiedzą, ale o tym by pomogli tak raz na jakiś czas nas zastąpić na chwilę ,żeby można odsapnąć pobyć z druga połówką sam na sam,zregenerować siły itd.Mama o której pisze to wspaniała kobieta, żona ,dlatego chciałabym choć w tak drobny sposób jej pomóc i spróbować zoorganizować jej trochę wolnego czasu żeby mogła pobyć ze swoim mężem...bo niestety nikt z rodziny i bliskich nie może im pomóc i zastąpić ich przy chorym maluszku.
...chciałabym aby mogli pobyć razem i dlatego zaplanuję im kolację z noclegiem w hotelu, tak aby mogli w spokoju poprzytulać się i porozmawiać oraz odpocząć . Wiem ,że to nie załatwi wszystkiego, ale w rozmowie z nią zrozumiałam,że ona potrzebuje tego... zresztą sama wiem ,że właśnie tego brakuje w takich ciężkich chwilach. Oboje nie mają możliwości pobyć sam na sam ona w szpitalu , on w pracy,on może wymieniać ją tylko raz w tygodniu, nikt inny nie może ich przy synku zastąpić więc tak się mijają...może uda mi się sprawić aby miło spędzili chociaż jeden wieczór, za kilkanaście dni jej synek skończy roczek to on powinien dostawać prezenty i na pewno je dostanie, Jaś życzyłby sobie tego aby jego rodzice się uśmiechnęli dlatego ja razem z nim oczywiście w tajemnicy zrobimy prezent jego rodzicom!!!
Nie wiem co wykombinowaliście z Jaskiem, ale podoba mi się :-)Fajnie że pomyślałaś o zorganizowaniu kolacji, noclegu, to takie ważne żeby choć chwilę pobyć sam, na sam. W ogóle się o tym nie mówi w kontekście choroby, bo są rzeczy ważniejsze, wiadomo. Też mam znajomą z chorym synkiem w Prokocimiu, i wiem jak cała rodzina za sobą tęskni. W domu mąż z dwójką dzieci, mama w szpitalu z najmłodszym, i wszyscy tęsknią za sobą.
OdpowiedzUsuńCałuski dla Natalki:-)))
aaaa..., z Jasiem wykombinowaliście ten wieczór w hotelu, czytałam mało uważnie, ale ze mnie gapa:-)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz pozdrawiam
jesteś wspaniała, w obliczu własnej tragedii myślisz jeszcze o innych. to właśnie Ty jak nikt inny wiesz co czują rodzice chorych dzieci i czego im najbardziej trzeba , jak można pomóc. powodzenia, mam nadzieję, że niespodzianka się spodoba i dasz znać jaka była reakcja.pozdrawiam i ślę uściski dla Natalki
OdpowiedzUsuńalez Ty masz pomysły, jestes niesamowita. Wiesz dobre uczynki ida za człowiekiem i kiedys do niego wracaja, do Ciebie tez wróca. Czyzby to ten kochany Jasiu co z Sandrusia lezał w jednej sali??:)
OdpowiedzUsuńA tak w ogole to jestem pod wrazeniem Twojego bloga jestes inteligenta kobieta z bagazem wielkich doswiadczen.
sciskam cieplutko
...TO TEN KOCHANY JAŚ, POZDRAWIAM
UsuńWitam, trafilam tu z bloga Sandrusi, po tym jak odpowiedzialas mi informacja o Jasiu, potem miedzy slowami wspomnialas o smutnym losie swojej Coreczki zabrnelam dalej i tu trafilam.. widze, ze blog o rownie trudnym temacie, serce boli i serdecznie Ci wspolczuje. Potrzebuje troszke czasu, aby przeczytac calosc dokladnie, ale juz dzis Was sciskam i wspieram chocby dobrym slowem..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Iwona