środa, 8 stycznia 2014

7.01.2014

…to był bardzo wyczekiwany dzień . Pamiętam jak dziś jak byłam razem z Mariuszem na pierwszej rozmowie z lekarzem prowadzącym odnośnie długości leczenia naszej Natalki. Jak wydawało nam się to niekończącym się okresem ,jak 74 tygodnie chemii podtrzymującej –wiecznością …..a jednak zleciało:)….. ….nigdy bym się tego nie spodziewała i nigdy nikomu nie życzyła …. Dla każdego z nas był to inny okres, każdy inaczej to odczuł, przeżył i inaczej znosił. Cierpienie mojej córki na zawsze zostanie w mojej pamięci tego nie da się ani opisać słowami ani wymazać z pamięci. Na szczęście jest szansa ,że ona sama nie wiele z tego cierpienia będzie pamiętać choć ukształtowało ją to już do końca życia, a i przecież musi kontrolować się już przez cały czas. Bardzo długo czekałyśmy na punkcje bo pielęgniarki z poradni nie rozdzieliły zarejestrowanych dzieci na te które idą na zabiegi i te do zwykłej kontroli. To było najokropniejsze 47 minut chyba z całej choroby . Dwie punkcje gdzie lędźwiowa trwała bardzo długo i przerywana była przez Panią doktor pełna komplikacji głośnego płaczu i wołania Natalki. Płakałam razem z nią ……. Ok. 16 dostałam wypis z informacją że wszystkie wyniki są bardzo dobre i szpik czyściutki odpowiednio bogaty itd. ….cudownie. Nasza historia związana z chorobą Natalki zakończyła się HAPPY ENDEM. Chciałabym aby każdy rodzic chorego dziecka mógł napisać to samo co ja. Dziękuję za wsparcie na blogu , dzięki Wam miałam tą siłę którą teraz chcę spożytkować i wykorzystać z wszystkich możliwych sił i sposobów dla siostry Szymka ,kolegi Natalki z pierwszego oddziału w Prokocimiu. Wychodząc ze szpitala, zmęczone po całym dniu w szatni spotkałyśmy Krzyśka tatę Szymka ,który leczył się razem z Natalką. Przywitaliśmy się i zapytałam Krzyśka jak Szymek? Usłyszałam…… „ wspaniale to niewiarygodnie wspaniały chłopiec, w lutym kończymy leczenie, ale jego młodsza siostra ( 2latka) 9 grudnia przestała nam chodzić i okazało się że również jest chora na białaczkę ostrą limfo blastyczną ……….zaczynamy walkę od nowa" ....smutny koniec tego dnia , ale głeboko wierzę ,że damy radę pomóc tej małej istotce.

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze...
    Trzymam kciuki :)
    Może obserwacja za obserwacje?
    http://nikusiaalove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Co u Ciebie? jak leci...zaglądam ale wpisów brak....Pozdrowienia:))))

    OdpowiedzUsuń