7 styczeń 2014 roku ...koniec leczenia Natalki . Ostatnia próba leczenia chorego związku pełnego przemocy fizycznej i psychicznej .....i w końcu koniec zwany przeze mnie początkiem normalnego życia.
Szybkie pakowanie torby ubrań dzieci, kilku moich . Takie niby nic a tak poważna decyzja .Mnóstwo niepewności i obaw o to czy dam sobie radę, znowu sama od zera albo i mniej niż zero .Chwila zadumy , przemyśleń i stwierdzenie że skoro przez onkologie przeszłam sama to i teraz też.
...zabrałam dzieci i uciekłam.
Pewnie nasuwa się pytanie od czego lub od kogo uciekłam?
Ci co czytali mojego bloga już kiedyś wcześniej pewnie już wiedzą , że od Mariusza.
Wszystko wydawało się takie proste.
Bez podziału majątku....bo nic nie chce .
Dzieci na weekend do taty .... Sielanka i właśnie wtedy moje dzieci po pewnym czasie ok 6-8 miesięcy od rozstania zaczęły opowiadać mi o sytuacjach które działy się przy nich .....właśnie te sytuacje od których sama uciekłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz