sobota, 13 kwietnia 2013

Trudno mi cokolwiek ostatnio pisać...moja próba opanowania łez i załamania, depresji czy jeszcze czegoś w tym stylu z dnia na dzień lega w gruzach. Dzieci wracają na jedynkę ,również te które leczyły lub leczą białaczkę .Kiedy biorę do ręki telefon i widze ,że dzwoni rodzic dziecka ,które leczyło sie razem z nami w szpitalu wiem ,że poza zapytaniem się co u nas słychać jest znowu jakaś zła wiadomośc o nawrocie lub śmierci.....Boję się tego wszystkiego , wiem że należy mysleć pozytywnie ale sił brak i z tego wszystkiego to rozsądek bierze góre ,a on przecież nie ma nic wspólnego z nadzieją. Ostatnio mama jednego maleństwa( chłopca który leczył się na białaczkę ok 2 latka ma teraz) zaczepiła mnie na korytarzu i tak rozmawiałyśmy sobie o wszystkim i niczym ,pytała jak załatwić zeby wyciągnęli małemu wejście .My byłysmy na comiesięcznej kontroli ,ona z synkiem na jedej z ostatnich punkcji, miała przejść na tabletki. Tak chciała wyciągnąć małemu wejście,tak wyczekiwała końca....po godzinie po punkcji dowiedziała sie na dziennym ,że przenoszą ją na jedynkę bo w szpiku jest widoczny nawrót choroby.....szok,po prostu szok, brak mi słów , bo jak rozmawialiśmy to obie łzy miałysmy w oczach.Widziałyśmy się wczoraj jak byłam na jedynce bo zabrakło mi dwóch tabletek ,żeby podać Natalce , a w aptece lek mam do odebrania dopiero dziś. Mówiła mi ,że nie ma już siły na to wszystko,że nie wierzy w to ,że będzie dobrze.Codziennie mierzy się z tym wszystkim ,a tu jeszcze musi wszystkim przytakiwac ,że bedzie dobrze.Nie ma nic gorszego jak wszyscy którzy Cię otaczają nie dość ,że często wydaje im się ,że są najmadrzejsi to jeszcze taki rodzic musi tego słuchać i przytakiwać aby nie wybuchnąć płaczem lub w nerwach nie powiedzieć czegoś czego później się żałuje. Mój Mały Jaś...słodziak, rośnie jak na drożdżach.Ucieszyłam się na link o Jasiu i nowe zdjęcia . Z Madzią urwał mi się kontakt tzn przestałam dzwonić bo kilka razy Madzia nie odebrała i jakoś sobie ubzdurałam ,że może nie chce aby do niej dzwonić...tak narazie zostanie bo ja też nie mam właściwego podejścia do tego by z nią rozmawiać. Boję się ,że rozkleiłabym się a to jej zupełnie nie jest potrzebne. Na zdjeciach widać ,że daje sobie radę , dobrze wygląda ....jest silna i robi wszystko dla Jasia ,tam gdzie mogłam linka wkleiłam i oczywiście proszę o wsparcie. Jaś tak ślicznie wyglada , to okrtopne że jest tak ciężko chory.Pamietam jak lekarze przestali go leczyć...jak Madzia leżała w izolatce i zastanawiała się czy da sobie radę w domu...wzorowa mama, wyjątkowa kobieta i wspaniały Synek- -MÓJ KOCHANY SŁODZIAK!! 18 KWIETNIA IDĘ Z NATALKĄ NA KOLEJNĄ WIZYTĘ KONTROLNĄ 25 CZERWCA MINIE ROK OD ROZPOCZĘCIA CHEMII W TABLETKACH MA BYĆ 74 TYGODNIE.JAK NARAZIE NATALKA MA SIĘ DOBRZE CZASEM PODNIESIONE PRÓBY WĄTROBOWE , CAŁY CZAS PRZYGOTOWYWUJEMY SIĘ DO SZKOŁY NATALKA CODZIENNIE OPRÓCZ TEGO ,ŻE UCZY SIE W ZERÓWCE ,PISZE I LICZY W DOMU CHCĘ ABY ŚWIECIŁA PRZYKŁADEM I CZUŁA SIĘ PEWNIE W NOWYM OTOCZENIU. DODATKOWO UCZYMY SIĘ GRY NA KEYBORDZIE IDZIE NAM TO POWOLI ...ALE COS TAM BRZDĘKOLIMY :)...TROCHĘ SIĘ NA MNIE DĄSA ZA TO ,ŻE WYMAGAM OD NIEJ ABY NIE TYLKO SIĘ BAWIŁA...ALE PRZECHODZI JEJ PO CZASIE I Z NAJGORSZEJ MAMY JAK TO MÓWI JESTEM NAJKOCHAŃSZĄ,ALE TO DOPIERO WTEDY JAK SAMA ZAUWAŻA SWOJE POSTĘPY. Z DOBRYCH WIADOMOŚCI TO CHIAŁAM SIĘ POCHWALIĆ ,ŻE UDAŁO NAM SIĘ ZAPISAĆ HUBERTA DO PAŃSTWOWEGO PRZEDSZKOLA KTÓRE MAMY OVBOK NASZEGO BLOKU. PIEKNE,DUŻE, KOLOROWE PRZEDSZKOLE Z DUŻYM OGRODEM

1 komentarz:

  1. Jak cudownie, że powróciłaś!!!
    Smutny ten post bardzo, biedny ten maluch z nawrotem, nie wyobrażam sobie co musi czuć serce matki w takim momencie.. i Jaś. Widuję info o Nim u Marcinka Sporka i na fb do nich dołączyłam, kochany biedny maleńki.
    Cieszę się, że z Natką jest ok no i z Hubertowego przedszkola :)
    ściskam

    OdpowiedzUsuń