.... Posty o życiu , codziennym życiu ... O tym co w danej chwili czuje , co spotyka mnie i moich bliskich...
niedziela, 27 stycznia 2013
... Dzis przez cały dzien Mariusz żałował podpisania umowy na wczasy. Gdyby tylko miał możliwość zrezygnować nie ponosząc kosztów zrezygnowalby bez zastanowienia. Wiem co nim kieruje i w pełni to rozumie jednak cieszę sie ze nie można sie wycofać bo ten urlop należy mi sie jak psu buda, od 2 listopada 2011 r jak trafiłam z Natalka do szpitala nie miałam chwili dla siebie by znowu złapać oddech i swieze spojrzenie na wszystko. 8 miesięcy przespane na leżaku , pracowite dni w firmie, mnóstwo problemów i spraw..... Codziennie rano wychodzę do pracy wracam wieczorem, w niedziele tez dlatego musimy jechać by sie wyłączyć . Odpowiedzialności jednak nie da sie wyłączyć i teraz zastanawiamy sie czy zamknąć firmę na dwa tygodnie czy nie, kto będzie tego wszystkiego pilnował , co jak sie coś wydarzy a nas nie będzie , u kogo zostawić psa, czy jechać autem do Katowic i zostawić go na parkingu , czy odpalimy go po dwóch tygodniach , jak zniesie lot Hubert bo w tamta stronę lecimy z miedzylondowaniem więc od 9 do 16 będziemy w samolocie, czy da radę tam wogole spać bo to będzie pierwszy raz poza domem , a wcześniejszy powrót nie wchodzi w grę ( cały czas mam przed oczami sylwestrową noc ) Boje sie ze nie załatwimy wszystkiego , ze jeszcze coś nowego wyjdzie ostatnio takie nerwy miałam ze jak zasypiam przy włączonym radiu obudziła mnie melodia ustawionego w telefonie dzwonka tyle ze telefon miałam w ręce i nie dzwonil a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi , nie mogłam pózniej z tego wszystkiego dalej spać . .... do tego wszystkiego dochodzi fakt ze nie mogę liczyć na wsparcie teoretycznie najbliższej mi osoby i ze to właśnie ona sprawia ze non stop chodze podenerwowana, tak jakby czychal na mój błąd zeby tylko czegoś sie czepiać , a pózniej jak gdyby nigdy nic udaje ze nic sie nie stało . Wydaje mi sie ze jestem ostatnia osoba która wogole go słucha i to jest powodem wyzwania sie właśnie na mnie , ktoś coś zle zrobił ale to ja jestem winna .... chore ! moze właśnie urlop nam pomoże bo szansy na dzien dzisiejszy zadnej nie widzę od miłości do nienawiści jeden krok i my go juz zrobiliśmy , nasz związek doprowadził do tego ze bardziej wyrachowana juz nie mogłabym byc niz jestem, a cała reszta sprawiła ze wszystko co robię jest dla dzieci. Ostatnio jak nie wróciłam na noc bo tak bardzo posprzeczalam sie z Mariuszem cała noc przegadalam z koleżanka , która odeszła od męża alkoholika z zapedami do bicia. Bardzo potrzebowałam takiej rozmowy uświadomiła mi jak bardzo jestem nad tym wszystkim, jak oslepiona kiedyś miłością znalazłam sie u boku mężczyzny nie dla mnie ....Mówiąc ze jest ode mnie gorszy lub ze nie zasługuje na mnie pokaże jak bardzo jestem pewna swego czy to ze jestem złym człowiekiem ??? nieważne , ważne są moje dzieci i to ze liczą sie w naszym życiu chwile , a chwile z nim spędzone były warte wszystkiego , warte konsekwencji które dzis ponosze. Teraz jednak nadszedł czas ze mijamy sie i mimo ze spróbuje dać nam szanse wiem ze to jednak nie moja druga polowka:(... Mimo ze ja i on zrobilibysmy dla siebie wszystko , chyba wszystko nie jesteśmy sobie przeznaczeni...tyle czy to teraz po tym wszystkim wogole powinno mieć wogole jakieś znaczenie? NIE.... ..... Są jednak czasem takie chwile , kiedy chciałabym schować sie w ramionach , silnych i pewnych które mogłyby choć na chwile unieść cały ciężar i pozwolić mi poprostu poczuć sie bezpiecznie....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj Ruda.. ciężko..i najgorsze, że nie wiem jakich słów użyć, aby Ci pomóc, co doradzić?? Przeszliście tak wiele, tyle trudu, tyle wyrzeczeń i chyba stąd to wszystko, zmęczone emocje, zmęczone dusze i serca..
OdpowiedzUsuńsciskam Was mocno, bo co innego mogę i niech te wakacje Was uleczą :*