.... Posty o życiu , codziennym życiu ... O tym co w danej chwili czuje , co spotyka mnie i moich bliskich...
niedziela, 9 września 2012
....ostatnio pisze o tym jak mijają mi kolejne dni ..... a myślami jestem zupełnie gdzie indziej , nie umiem wymazać ich z mojego serca , inny może pomyśleć wariatka albo szurnieta... Jej życie wraca do normy a ona płacze , uzala sie lub nie wiadomo co jeszcze. Nie umie nie myśleć o Sandrusi może dlatego ze poznałam ja osobiście , ale codziennie patrzę na swoją natalke i zastanawiam sie dlaczego ona biega a Sandrusia nie , gdzie jest w tym wszystkim sens i kto pociąga za sznurki .... jesteśmy marionetkami a sznurkami kieruje los, przeznaczenie czy jeszcze zupełnie coś innego ..... Płacze każdego dnia ze ta cholerna niesprawiedliwosc spotyka dzieci, nasze dzieci. Ostatnio wchodząc na profil jednej z was ucieszył mnie fakt ze następna osoba postanowiła i odważyła sie lub poczuła potrzebę dzielenia sie swoimi odczuciami ... Przeczytałam " kibicuje Natalce chorej na raka" , gdybym nie wyczytała ze pisane jest o mojej Natalce może nie odebrałem tego tak jak odebrałam ale pomyślałam wtedy tylko jedno " na jakiego raka, to tylko białaczka , tak łatwo przez to przechodzimy ze zastanawiam sie po co wogole " wydawało mi sie ze mam problemy w związku , ze nie pasuje do mariusza ze pragne i dąże do czegoś innego , a teraz jakie to wogole ma znaczenie ŻADNE ..... Jest mi to zupełnie obojętne . Czas ucieka mi jak rzeka , bezpowrotnie , nie wiem czy robię dobrze czy czy zle i dlatego ze popełniam błędy to one są powodem tego co spotkało moje dziecko . Czy jestem dobra mama ?? Nie wiem , tyle rzeczy mnie ominęło ..... Tak bardzo mi przykro ze nie mogę pomoc Agacie, Madzi i innym których poznałam , ze jestem poza tym , mam ochotę krzyczeć ..... A najchętniej poszłabym odleciec choć na chwile by wyrzucić ze mnie świadomość która mnie przerasta i przeraża .... Nie wiem czy wogole to co pisze ma sens i zreszta mam na to ....... potrzebuje czegoś co znów sprawi ze poczuje ze uczestniczę w tym wszystkim ze mnie to dotyczy a nie ze wszystko dzieje sie wyłącznie kolo mnie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Też miałam kiedyś popobne odczucia, czasem one wracają :( Niestety nie da się wyłączyć uczuć i myślenia. Wiesz, u nas minęło 3 lata a ja nadal myślę o dzieciaczkach, które odeszły i wiem, że będe je pamiętać do końca życia, ich imiona i nazwiska, rodziców. Z jednej strony prowadzę normalne życie, z drugiej równolegle jestem w innym świecie, w chorobie małej, bo ona zostawiła na zawsze rysy we mnie. Dlatego pisałam Ci (jeżeli pamiętasz), że ta normalność nie jest normalna - patrzysz na dziecko i nie traktujesz go tak "normalnie" jak inni rodzice traktują swoje dzieci - Ty kochasz do szaleństwa, jesteś cierpliwa jak anioł, jak głupia cieszysz się z każdego sukcesu i jednocześnie na każdym kroku sprawdzasz czy napewno wszystko w porządku, bo niedowierzasz, że jest już dobrze (to i tak skrót tego co dzieje się w mojej głowie, ale więcej nie piszę ;)). Przytulam wirtualnie i mam nadzieję, że znajdziesz wewnętrzny spokój.
OdpowiedzUsuńPs. Dziękuję za napisanie jak było w przedszkolu i pozdrowienia dla ślicznej Natalki. No i koniecznie, żeby obyło się bez chorowania :)
......doskonale pamietam co mi napisałas, dziękuje za wpis i choć wolałabym żebyś nie wiedziała i nigdy nie poczuła tego o czym myślimy i co czujemy sa chwile kiedy cieszę sie ze są ludzie, którzy wiedza o czym pisze....
OdpowiedzUsuńSzurnięta.. hm, są zapewne i tacy co tak pomyślą, bo nie rozumieją. Ja Ruda wychodzi na to, że jestem podobnie "szurnięta" i doskonale Cię rozumiem. Katja cudnie to opisała "..i nie traktujesz go tak "normalnie"..kochasz do szaleństwa..", to wszystko prawda. Kto stracił cząstkę siebie, wie jak to jest. Wam choroba zabrała tą cząstkę siebie i obdarła Wasze dzieci z beztroskiego dzieciństwa, Ja straciłam kilka lat temu wyczekaną ciążę, dziś walczę o kolejną by przetrwała, wielu innym nie udało się wygrać z chorobą.. dlatego tak kochamy do szaleństwa, dlatego zwykła codzienność przestała być az tak ważna, dlatego jesteśmy w tym "innym" świecie i dlatego nie mozemy przejść obojętnie i przestać myśleć o Agacie i Sandrusi, o Madzi i Jasieńku itd itd itd.. Agata tak pięknie napisała o Jasiu, że urósł, że wyglada dobrze, że słodko śpi.. łzy same płyną :(
OdpowiedzUsuńJa też Ci Ruda życzę, tego wewnętrznego spokoju, ściskam!