sobota, 25 lutego 2017

Chory kraj a jeszcze bardziej chore prawo ... Kiedy odeszłam od Mariusza myślałam że już wszystko będzie z górki. Znalazłam siły i odwagę by wszytko zacząć od nowa nie prosząc nikogo o pomoc. Dziś bardzo żałuję......żałuję że jestem silna że nie zgłosiłem niczego nigdzie, że nie byłam w mopsie w domu dla samotnych matek , na policji , żadnej instytucji która zajmuje się przemocą. Żałuję że poradziłem sobie sama. Dziś jestem w sądzie sprawa nadal bez przesłuchania świadków ciągnie się już rok nikt nie słucha tego co mówią dzieci i zmusza je do kontaktów z ojcem do którego nie chcą jeździć. Nasz koszmar powrócił a Mariusz gra wspaniałego ojca któremu była partnerka złośliwie nie chce dać dzieci . Ja nie wiem czy wytrzymam do maja ...dopiero wtedy mamy biegłych sądowych gdzie w końcu dzieci zostaną wysłuchane. Boże kiedy to się w końcu skończy, u nas w kraju jak nie dojdzie do jakiejś tragedii i nie nagłośni to telewizja człowiek pozostaje sam ze wszystkim .Ci co mogą coś powiedzieć nie chcą się mieszać a ci co nie daj Boże cie nie lubią z jakiegoś powodu tylko czekają by podłożyć ci nogi. Znajomi ??? Ludzie którzy są z tobą jak jest dobrze, jak trzeba pogadać dowiedzieć się co u ciebie. Jak przychodzi co do czego mało kto chce Ci pomóc mówiąc że nie chce się w to mieszać przecież wiesz jaki jest Mariusz. Nie chce mieć problemów itd. Brak mi już sił, sama nie wiema co robić. Najgorsze jest to że boję się że Ci od których wszytko teraz zależy to sąd w moim przekonaniu bezduszna instytucja która przez rok wyznacza terminy , nie słucha dzieci tylko wyznacza kolejne rozprawy i uważa że dzieci mają mieć kontakt z ojcem bo to jest ich ojciec .Jest jaki jest ale jest .Wiarę pokładam w biegłych sądowych psychologów oby oni nie zawiedli jak cała reszta.

wtorek, 21 lutego 2017

Od początku....

7 styczeń 2014 roku ...koniec leczenia Natalki . Ostatnia próba leczenia chorego związku pełnego przemocy fizycznej i psychicznej .....i w końcu koniec zwany przeze mnie początkiem normalnego życia.
Szybkie pakowanie torby ubrań dzieci, kilku moich . Takie niby nic a tak poważna decyzja .Mnóstwo niepewności i obaw o to czy dam sobie radę, znowu sama od zera albo i mniej niż zero .Chwila zadumy , przemyśleń i stwierdzenie że skoro przez onkologie przeszłam sama to i teraz też.

...zabrałam dzieci i uciekłam.

Pewnie nasuwa się pytanie od czego lub od kogo uciekłam?

Ci co czytali mojego bloga już kiedyś wcześniej pewnie już wiedzą , że od Mariusza.

Wszystko wydawało się takie proste.
Bez podziału majątku....bo nic nie chce .
Dzieci na weekend do taty .... Sielanka i właśnie wtedy moje dzieci po pewnym czasie ok 6-8 miesięcy od rozstania zaczęły opowiadać mi o sytuacjach które działy się przy nich .....właśnie te sytuacje od których sama uciekłam.

!!!!!

....z tego wychodzi , że wracam tu kiedy jest źle, albo kiedy źle się dzieje. Tak będzie lepiej jak to określe bo mimo że dzieje się źle nie dzieje się najgorzej. Natalka zdrowa i to się dla mnie najbardziej liczy ale przeszłość ciągnie się w nieskończoność.....postaram się opisać to co siedzi mi w głowie jakoś sensownie tak żeby było pokolei i obiektywnie. ....muszę to wyrzucić z siebie bo czuje ze się duszę i tylko to mi pomoże.